Max Factor - maskara Masterpiece Max

"Kompleksowa, pogrubiająca maskara znakomicie podkreśla rzęsy i sprawia, że stają się wyraziste, gładkie i nawet czterokrotnie pogrubione w porównaniu z niepomalowanymi rzęsami" - kto by się nie skusił na te hasła. Tak MaxFactor reklamuje maskarę Masterpiece Max. Zapraszam na recenzję

Maskara ma silikonową szczoteczkę, która pomaga rozdzielić rzęsy, żeby się nie sklejały. Kształt szczoteczki jest standardowy bez żadnych skrętów i zawijasów.

Tusz daje nam ładny, głęboki czarny kolor. Po użyciu rzęsy są pogrubione i wydłużone. W normalnych warunkach maskara nie podrażnia oczu, nie wywołuje reakcji alergicznej. Nie zdaje natomiast testu cebuli ;) Już wyjaśniam o co chodzi. Nie wyobrażam sobie gotowania bez używania cebuli. Niestety ma ona jedną wadę, że podczas obierania zmusza nas do płaczu. Gdy tusz zaczął spływać i wszedł w kontakt z tak dużą ilością łez oczy zaczęły mnie niemiłosiernie piec. Pomogło tylko natychmiastowe zmycie makijażu. Na szczęście nie do wszystkich dań używa się cebuli ;P

Po całym dniu  tusz się nie kruszy. Spokojnie bez poprawiania rzęsy będą wyglądać ładnie aż do wieczora. Tusz łatwo się zmywa płynem micelarnym.

Używam tej maskary już bardzo długo. Ładnie się prezentuje zarówno wtedy gdy pociągnę rzęsy raz czy też wiele razy w celu uzyskania mocniejszego efektu.

Maskarę Masterpiece Max znajdziecie praktycznie w każdej drogerii oraz m.in. na allegro.  W Rossmanie obecnie jest promocja i kupimy ją za 45,59 zł za 7,2 ml, natomiast na aukcjach można ją zdobyć już za 25 zł.

Ja używam jej już od kilku lat i jestem zadowolona z efektu. Chociaż cena za tak małą pojemność może ciut odstraszać ale zawsze pozostaje szukanie okazji na allegro.

Używałyście tej maskary ?? Jakie są Wasze wrażenia?? Chciałam się dowiedzieć jaki jest Wasz ulubiony tusz do rzęs - pochwalcie się :)